Lubię góry. Góry, las, przyrodę. Kto w dzisiejszych czasach nie lubi?
Z okna widzę Góry Sowie i Ślężę. Dwa moje ukochane miejsca na Ziemi.
I gdy przychodzi dzień wolnego, jadę tam lub…. Tam.
Staję na początku szlaku i unosze powoli głowę ku szczytowi, na który zamierzam wejść.
Zaczyna się wędrówka.
Zwykle towarzyszy mi syn. Czasem ktos z przyjaciół. Ale tam na szlaku, w czasie wedrowania jestem tylko ja otaczający mnie świat. Ten zas jest jakby pełniejszy, bardziej tłoczny, bo zewsząd spoglądają na mnie ci, których z reguly nie zauważamy.
Kocham rozmowy ze sobą, moje wlasne medytacje w czasie tej wedrówki.
Wtedy bardziej otwieram się na Boga, a On mówi jakby głośniej i wyraźniej.
Co czuję?
Niepokój, a nawet lek, kiedy przemierzam uroczyska Gór Sowich. Cisza tego miejsca, gdzie nawet owady milkną jest ciężka. Inna od lekkości ciszy Pustyni.
Chłonę zieleń i dźwięk, kiedy przekraczam tę granicę życia i śmierci. I idę dalej. Przy szczycie odczuwam już drżenie a potem z radością wędrowca spoglądam na mój dom. Teraz jakby maleńki i odległy, z wysokości Wielkiej Sowy.
Inaczej jednak odczuwam potęgę Ślęży i jej odwiecznych duchów. Gdy idę w górę słyszę ich rozmowy i głosy. Mówią do mnie, czasem się skarżą, czasem zartują.
Nie oglądam się za siebie nigdy, kiedy wchodzę na Ślężę. Dla mnie to rodzaj prawa.
Na szczycie, za starym, opuszczonym kosiółkiem jest skała. Poszarpana gdy się na nią wchodzi i płaska jak stół gdy się już na niej stanie. Dla mnie i syna to sam szczyt tej świętej góry. Kładziemy się na nim i obserwujemy sokoły na niebie. A potem wyciągamy bębny i gramy w rytm jai dyktuje nam serce, i nie ma świata wokół, tylko My, Moc Ślęzy i duchy tej góry. Nawet jej władca, Mądry Niedźwiedź, przysiada obok. Przymyka powieki i słucha rytmu serca bębna i Ziemi. I góry.
Na te jedną chwilę nie ma wokół nic. Ani turystów, ani gwaru ani nawet nas. Tylko Rytm. Życie.
Wokół leżą rozsypane runy i amulety, które chłoną moc tej świętej góry. Nasycają się nią by potem oddać ją nam.
Bęben cichnie i wraca życie.
Ja i syn powoli schodzimy w dół. Często w milczeniu, często rozmawiając już o zwyczajnych sprawach jak matka i dziecko. Magia została na szczycie i w nas…
Nie oglądamy się za siebie….
Komentarze
Prześlij komentarz