Chciałabym poruszyć dziś temat może trudny i kontrowersyjny ale ważny. W ostatnim czasie zdarzyło mi się rozmawiać z kilkoma rodzicami mającymi dzieci ze spektrum autyzmu. Osoby te były zainteresowane jakąś pomocą - reiki - dla swoich dzieci. I tu pojawiła się wątpliwość. Bo niby reiki działa łagodnie, niby pomaga, niby nie szkodzi, ale... No właśnie, jest to ale.
Spektrum autyzmu to nie choroba a zaburzenie. Osoby z ASD (spektrum autyzmu) zupełnie inaczej postrzegają otoczenie, inaczej odbierają świat i inaczej czują. To co nieznane, obce, choćby najlepsze, może w nich budzić lęk. I nie jest to forma obawy, a lęk przez duże L. Zdarza się, ze w zetknięciu z nieznanym, lub czymś co zaburza ich codzienność (może to być nawet otwarte okno, nadmiar światła, czy przechodzący obok pies) mogą zareagować atakiem paniki, agresji, krzykiem.
Dodatkowo trzeba pamiętać, że każde ASD jest inne. Podobnie jak ZA (zespół Aspargera - to też spektrum autyzmu). I to bardzo dosłownie inne. Jedno dziecko z ASD lub ZA może na reiki zareagować z ciekawością i spokojem, drugie histerią i atakiem paniki, bo zwyczajnie będzie to coś nowego - czyli obcego - w ich postrzeganiu świata. A osoby z ASD są bardziej niż przeciętnie wyczulone także na świat subtelny, energie itp.
Dlatego każdy praktyk reiki powinien ZAWSZE, ale to BEZWZGLĘDNIE ZAWSZE najpierw przyjrzeć się, choćby tylko pobieżnie, każdej chorobie czy schorzeniu z jakim się zetknie. A już zwłaszcza jeśli dotyczy to zaburzeń rozwojowych, zaburzeń w postrzeganiu świata wokół, w chorobach psychicznych itp. Bardzo ważne by zanim się pośle komuś reiki, czy zaprosi na zabieg wiedzieć, jaki przebieg ma ta dana choroba lub dane zaburzenie i co najważniejsze, jakie dana osoba może mieć reakcje na nieznane jej bodźce.
Dlaczego piszę o czymś, co wydawałoby się jest czymś bardzo oczywistym? Ano dlatego, że przynajmniej w dwóch, na kilka mi znanych przypadków, reikowiec na hasło: mam dziecko z autyzmem czy można mu pomóc, od razu zabrał się do posyłania dużych dawek reiki, które miało uspokoić dziecko i... Uzdrowić je. Efekt był taki, że dziecko ma ataki paniki i agresji, czyli jest gorzej niż było. A co do uzdrowienia, cóż, jak można uzdrowić coś, co nie jest chorobą? Tylko zaburzeniem, do tego wszystko wskazuje na to, że genetycznym. Tak przynajmniej stara się to wyjaśniać medycyna.
W jeszcze inne sprawy dotyczące nazwijmy to "duchowych" przyczyn autyzmu nie będę wnikała.Nadmienię tylko, ze osoby z ASD są bardzo wyjątkowe. Osoby widzące i czujące pewnie wiedzą o czym mówię.
Warto się zastanowić zanim się zacznie pomagać, bo choć reiki działa łagodnie i kojąco, to nie znaczy, że nie może kogoś wystraszyć, jako coś nowego. A w takim wypadku zamiast pomóc zaszkodzimy bardziej.
Nie znaczy to, że trzeba zrezygnować z reiki w przypadku osób z autyzmem (albo innymi schorzeniami). Nie, nie trzeba. Ale trzeba bardzo subtelnie i powoli oswajać taką osobę z energią reiki.
To samo dotyczy innych zaburzeń. Jeśli ktoś poprosi o pomoc, powiedzcie ok, ale dajcie sobie i tej osobie czas na poznanie schorzenia, reakcji i źródeł. Czasem kopalnią wiedzy są tu sami rodzice, lub pacjenci w przypadku starszych osób (także autystyków wysokofunkcjonujących). Pamiętajmy też, że rodzice szukają pomocy i wsparcia wszędzie. To na nas ciąży odpowiedzialność by nie zmienić tej pomocy w pogorszenie stanu zdrowia pacjenta.
Umiar i rozsądek przede wszystkim.
I jeszcze jedno.
Agnieszka Cupak
......................................
zdjęcie znalezione w sieci
Spektrum autyzmu to nie choroba a zaburzenie. Osoby z ASD (spektrum autyzmu) zupełnie inaczej postrzegają otoczenie, inaczej odbierają świat i inaczej czują. To co nieznane, obce, choćby najlepsze, może w nich budzić lęk. I nie jest to forma obawy, a lęk przez duże L. Zdarza się, ze w zetknięciu z nieznanym, lub czymś co zaburza ich codzienność (może to być nawet otwarte okno, nadmiar światła, czy przechodzący obok pies) mogą zareagować atakiem paniki, agresji, krzykiem.
Dodatkowo trzeba pamiętać, że każde ASD jest inne. Podobnie jak ZA (zespół Aspargera - to też spektrum autyzmu). I to bardzo dosłownie inne. Jedno dziecko z ASD lub ZA może na reiki zareagować z ciekawością i spokojem, drugie histerią i atakiem paniki, bo zwyczajnie będzie to coś nowego - czyli obcego - w ich postrzeganiu świata. A osoby z ASD są bardziej niż przeciętnie wyczulone także na świat subtelny, energie itp.
Dlatego każdy praktyk reiki powinien ZAWSZE, ale to BEZWZGLĘDNIE ZAWSZE najpierw przyjrzeć się, choćby tylko pobieżnie, każdej chorobie czy schorzeniu z jakim się zetknie. A już zwłaszcza jeśli dotyczy to zaburzeń rozwojowych, zaburzeń w postrzeganiu świata wokół, w chorobach psychicznych itp. Bardzo ważne by zanim się pośle komuś reiki, czy zaprosi na zabieg wiedzieć, jaki przebieg ma ta dana choroba lub dane zaburzenie i co najważniejsze, jakie dana osoba może mieć reakcje na nieznane jej bodźce.
Dlaczego piszę o czymś, co wydawałoby się jest czymś bardzo oczywistym? Ano dlatego, że przynajmniej w dwóch, na kilka mi znanych przypadków, reikowiec na hasło: mam dziecko z autyzmem czy można mu pomóc, od razu zabrał się do posyłania dużych dawek reiki, które miało uspokoić dziecko i... Uzdrowić je. Efekt był taki, że dziecko ma ataki paniki i agresji, czyli jest gorzej niż było. A co do uzdrowienia, cóż, jak można uzdrowić coś, co nie jest chorobą? Tylko zaburzeniem, do tego wszystko wskazuje na to, że genetycznym. Tak przynajmniej stara się to wyjaśniać medycyna.
W jeszcze inne sprawy dotyczące nazwijmy to "duchowych" przyczyn autyzmu nie będę wnikała.Nadmienię tylko, ze osoby z ASD są bardzo wyjątkowe. Osoby widzące i czujące pewnie wiedzą o czym mówię.
Warto się zastanowić zanim się zacznie pomagać, bo choć reiki działa łagodnie i kojąco, to nie znaczy, że nie może kogoś wystraszyć, jako coś nowego. A w takim wypadku zamiast pomóc zaszkodzimy bardziej.
Nie znaczy to, że trzeba zrezygnować z reiki w przypadku osób z autyzmem (albo innymi schorzeniami). Nie, nie trzeba. Ale trzeba bardzo subtelnie i powoli oswajać taką osobę z energią reiki.
To samo dotyczy innych zaburzeń. Jeśli ktoś poprosi o pomoc, powiedzcie ok, ale dajcie sobie i tej osobie czas na poznanie schorzenia, reakcji i źródeł. Czasem kopalnią wiedzy są tu sami rodzice, lub pacjenci w przypadku starszych osób (także autystyków wysokofunkcjonujących). Pamiętajmy też, że rodzice szukają pomocy i wsparcia wszędzie. To na nas ciąży odpowiedzialność by nie zmienić tej pomocy w pogorszenie stanu zdrowia pacjenta.
Umiar i rozsądek przede wszystkim.
i jeszcze jedna uwaga, w przekazach reiki dla osób z ASD nie chodzi o zabieg bezpośredni i dotyk, którego często bardzo nie lubią, ale także o przekaz na odległość. Chodzi tu o samo reiki jako takie, bo jest ono dla nich czymś nowym i nieznanym.
Moja propozycja to oswajanie z reiki np poprzez robienie reiki sobie lub komuś z domowników w obecności osoby z ASD, stopniowo coraz dłużej, tak by ta osoba oswoiła się z energią reiki, by stała się ona dla niej czymś oczywistym. I potem dopiero za jej zgodą, nawet jeśli osoba ma lat 5-7-10-15, można jej posłać reiki. Też małymi kroczkami, najpierw odrobinę, potem coraz więcej, bez dotyku, raczej na odległość lub z bliska ale bez dotykania.
I zawsze pamiętać, że osoba z ASD to osobna mała osoba, mała istota, za którą nikt nie powinien decydować, nawet rodzic. Zresztą to dotyczy nie tylko osób z ASD.
Agnieszka Cupak
......................................
zdjęcie znalezione w sieci
Jeśli to, co piszę, tworzę jest dla Ciebie inspirujące i wartościowe, a chciałbyś wymienić się energią, możesz postawić mi kawę :)
https://buycoffee.to/wilczeszeptyart
Komentarze
Prześlij komentarz