Ludzie szukają przynależności. Są niczym owcze stado. Potrzebują określenia siebie w grupie by istnieć.
Tożsamość grupy daje im poczucie siły. Pozornej. W poczuciu nieświadomości wzrasta ego bycia wyznawcą, turystą jednej wycieczki, mieszkańcem…
Stado to ja, owca to my.
Bycie outsiderem to samowyrok bez sądu.
Ścieżki nienazwane z imienia. Bezdroża. Czasem przystanki w owczych miastach.
Skrzydła anioła zwisające ciężko z ramion i zwierzę mocy, jako jedyny towarzysz podróży. Nienazwanie. Tożsamość własna ustalona rytuałem szamanki z gór, uświecona błogosławieństwem Absolutu.
Anioły tworzą parasol ze złotych piór, duchy natury rozpościerają zielone dywany traw.
Brak oceny. Akceptacja.
Stado outsiderów nadaje imiona Nowej Ery. Odwracanie się. Spojrzenie w lustro.
Brak etykiet i nagość. Nienazwanie.
Jestem!
13.04.2011 Droga powrotna do domu
Komentarze
Prześlij komentarz