Ordo ab Chao!

Ordo ab Chao! Krzyczę, rzucając na hałdę niepotrzebnych rzeczy irytację.

Upada między żal i tęsknotę, ukrywając szaleństwo.

W stercie bałagnów nie widać dna. Gromadzone latami, przechowywane na potem, bo kiedyś mogą się przydać. Wypływają czasem podczas poszukiwania jednej mysli, ktorą gdzieś zapodziałam. Czasem spadają pod nogi. Potykam się o nie i łzami rozcieram bolące stłuczenie.

Z braku miejsca, powtykane, w zakamarki zwojów mózgowych, rozwieszone na sznurach łączeń nerwowych, całkiem niepotrzebne emocje i spojrzenia. Niedbale rzucone punkty siedzenia tworzące artystyczny nieład z obiektywnymi prawdami subiektywnych myśli.

Zaczyna narastać duszność, przytłaczać brak światła. Ciasnota kradzionej sobie przestrzeni, staje się klaustrofobiczna. Krzyk zbliża się niebezpiecznie do krtani.

Muszę tak trwać. Zatrzymać! Powstrzymać! Ukryć tę slabość! Jeszcze znaleźć puste miejsca, by upchnąć depresję, obok lęku. Docisnąć z innej strony, by nie wyraziło siebie jakąś szparą.

Każda pojemność ma swoje granice.

Pęknięcie szwu rozdziera ciszę krzykiem. Przez wiek zbierane Ja rozsypuje się na milion jednokomórkowych istnień. Szybka kalkulacja opcji porządkowych. Upychać, czy wyrzucać?

Wygnieciona tęsknota bardzo się już zużyła, pocerowana namiętność zbutwiała, a gniew od ciągłych wybuchów pruje się na szwach.

Za to znalazła się zakurzona radość. Wypolerowana krzykiem błyszczy. I tę zostawiam jako pierwszą do nowo tworzonej kolekcji. Reszta ląduje na stercie z napisem: Utylizacja.

Już niczego nie muszę. Mogę i oddycham pelną piersią spoglądając na świat nowymi źrenicami. Nadmiar przestrzeni i pustki nie boli. Nic nie zakłóca harmonii.

Podoba mi się nowy ład wybuchły z chaosu.

Ordo ab Chao! Krzyczę tworząc nowe Ja.

Komentarze

  1. Jak to sie u nas mowi: I've been there, done that...

    Czytam, wlasnym oczom nie wierze i nadziwic sie nie moge. Sama bym lepiej nie opisala swoich nie tak dawnych doswiadczen...Wszystko sie zgadza... Nawet "kasa".... oprocz jednego.. Nic tak nie smakuje, jak odkurzona radosc z odnalezienia i odrestaurowania starego, poczciwego i bardzo swojego Ja....:)))) Acha, u mnie "reszta" wyladowala w piecu i zostala spalona w bardzo wysokiej temperaturze... Nawet popiol sie nie ostal.
    Agnieszko, masz za to ode mnie 5+, jak to drzewiej bywalo, i bardzo duze i tluste A, jak to teraz bywa.

    P.S. Naprawde chcialabys te reszte utylizowac????? Moja reszta nawet na smietnik sie nie nadawala, bo bym zatrula srodowisko.. :))) a ja lubie zielony kolor.::))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki za miły komentarza.
    Czy chcę utylizować? Tak, ku przestrodze i np palić tym w piecu nadziei, kiedy ta przygasa :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz