Nienazwana


 Saneta "Inna transformacja"

Czuję w sobie jakieś nadchodzące zmiany, coś we mnie pęka, coś się zmienia, coś staje się inne. Dziś chodzi za mną zdanie, że powinnam uwolnić swoje światło. Co to oznacza?
Nie wiem jeszcze.
Coś we mnie znowu krzyczy, coś pęka. Czasem mam wrażenie, że skrzydła miotają się jak oszalałe. Ludzie.. Czasem są ludźmi jak ja, czasem patrzę na nich jak na inny gatunek. Dziś obserwowałam ich w Kościele. Ich inność a zarazem jedność. Każdy z nich to jakieś doświadczenie, inne osobne a jednak potrzebne i mi i innym. Jakąś pamięć zbiorowa czy co? Nie wiem
Wtedy mnie w kościele naszło ze mam uwolnić światło. Potem przyszły słowa z Tao te Ching:
Mędrzec kontroluje bez władzy,
I naucza bez słów;
Pozwala rzeczom powstawać i ginąć,
Wychowuje, ale nie przeszkadza,
Daje, ale nie żąda,
I jest zadowolony.

A po tym przyszła do mnie myśl, chyba od Gerda i Magari: Pozwól rzeczom dziać się. I wiesz, wiem, że tego chcę.
Ze moje próby oceniania i ingerencji w niektóre osoby czy nawet nasze forum to raczej forma przyzwyczajenia. Tak naprawdę ich słowa, zachowania i inne, wzbudzają we mnie coraz mniej emocji. W ogóle mam coraz mniej emocji.
Nawet fakt, że nie ma Wilka obok dziś nie wywołuje emocji jak zawsze. Mam jakąś świadomość ze on jest, cały czas, obok, choć ma swoje zadania. Nie wiem, po prostu jest i go nie ma jednocześnie, a jednak jakaś ludzka cześć wciąż krzyczy: Chce do Wilka.
Czuję łzy, oglądam ludzi i ich czuję, ale zaraz nadchodzi obraz ich cierpienia, nie tych konkretnie, ale innych. Ludzi, jako ludzi.
I znowu nie jestem nazwana i nie przynależę do żadnej z grup. Przynależę do wszystkich.
Coś się zmienia... Coś się chce wydostać

Komentarze