Szamanka umarła
wypuściła z rąk
swoje ptaki
i rozpuściła włosy
na wiatr
uwolniła WSZYSTKO
wedle naszej nikczemnej definicji
wszystkiego
Serce Szamanki
zeszło wreszcie do podziemia
uporządkować
chaos
bolesnego rytmu
ożywiło korzenie
uwolnionych skrzydeł
śpiewa teraz oczom
niewidzialną
pieśń
spełnionej Miłości
do snu
Szamanka nie istniała
nie istniała nigdy
była nadużyciem serca
przez chwilę
pomiędzy Słowem
a Ciałem
doszło do tajemnej ugody
zmysły przystały na iluzje głosu
który płynął znikąd
ku niczemu
był bardziej Muzyką
niż Słowem
twarz Szamanki
w moich oczach
miała rysy nazbyt ludzkie
by mogła pogodzić pragnienia
i uspokoić
czas.
(Piotr Jan Kos "Szamanka zeszła z Gór"
Kochanie, Ty wiesz, i znasz słowa. Kiedy nadejdzie czas :)
Komentarze
Prześlij komentarz