W pewnej świątyni były drzwi. Zamknięte od wieków. Tak bowiem nakazywała tradycja. Przy tych drzwiach zawsze stało wielu ludzi.
Jedni mówili, że to głupota dalej upierać się przy tradycji, bo przecież za drzwiami może być wielki skarb, bogactwo, mądrość lub szczęście. Inni, a tych było zdecydowanie więcej, mówili, że należy szanować tradycję, gdyż rozsądek podpowiada, że za drzwiami może być zło, demony, lęki, choroby i śmierć. Tym tłumaczyli zresztą nakaz przodków zakazujący otwierania drzwi.
Pewnego dnia u drzwi stanął przybysz z dalekich stron. Nie znał języka mieszkańców tego kraju, toteż nie mógł przeczytać informacji z napisem "Zakaz otwierania" powieszonej na drzwiach.
Toteż nacisnął klamkę nie świadomy złamania odwiecznego Tabu. Drzwi nie były zamknięte i ustąpiły bez oporu otwierając się szeroko.
A za drzwiami nie było nic. Tylko Pustka.
Zebrani ludzie spojrzeli w nią zdumieni. Na twarzach jednych malowała się ulga, na innych rozczarowanie. I tylko przybysz uśmiechał się do siebie.
Szepcząca
Komentarze
Prześlij komentarz