Internet pełen jest magii, nie
tylko tej wynikającej z czaru korzystania z sieci. Nie brakuje stron, portali,
for i blogów o tematyce ezoterycznej, gdzie magia i czary są na porządku
dziennym. Można tam znaleźć tysiące
zaklęć, uroków, opisów rytuałów na różne życiowe sprawy od znalezienia miłości
do dokuczenia nielubianemu szefowi. Wszystkie oczywiście opatrzone uwagami w
stylu: Bezpieczne bo białomagiczne. Czasem notatka jednak wskazuje, że to
sposób niepełny i tylko dla wtajemniczonych bo sięga już do magii wysokiej, wyjątkowej
lub tej prawdziwej. Nie brakuje więc osób, które wiedzą i są magiczne (w większości
te osoby same uczyły się z powszechnie dostępnych książek i stron w internecie
na ten temat) i ogłaszają się z usługami przeprowadzenia rytuałów, rzucenia
zaklęcia itp. Niestety nie brakuje i tych, co zachęcając do skorzystania z usług magicznych
oferują rzucanie klątw i uroków. A chętnych nie brakuje, bo sama od lat wciąż
otrzymuję maile i telefony z prośbą o urok lub klątwę. Wiadomo, najczęściej ma
to dotyczyć zaklinania miłości. Te młode (95% tych próśb to młodzież gimnazjalna,
licealna i trochę studentów) osoby są
gotowe ponieść każdą cenę i żadne konsekwencje
takiego nie są w stanie ich odwieźć od pomysłu zdobycia wymarzonego chłopaka
czy dziewczyny. I nie pomaga tłumaczenie, wyjaśnianie na czym taki urok polega,
co się może stać. Oni mają swój jeden koronny kontr argument : bo ja go(ją)
kocham, a skoro kocham to jest to dobre.
Otóż
dobre nie jest dobre, bo działanie magiczne - skuteczne - powoduje zniewolenie
tej osoby, naruszenie jej wolnej woli, zmanipulowanie jej. I potem zamiast
wymarzonego chłopaka mamy bezwolną kukiełkę, która z każdym dniem nienawidzi partnera
coraz bardziej, ale nie odejdzie, bo jest magią związany. Klasyczny toksyczny związek,
do tego czasem zostający na kilka wcieleń. Ciężko się od
niego uwolnić, a gdy się uda... Cóż konsekwencją takich zabaw w magiczne
wiązanie drugiej osoby najczęściej jest samotność na wiele lat, jeśli nie na
całe życie.
Druga
grupa chętnie sięgających po usługi magiczne to osoby, które chcąc pomścić
swoje krzywdy zlecają rzucenie klątwy na kogoś, bo np. wymarzony chłopak
(dziewczyna) zakochał się w kimś innym i trzeba koniecznie odegrać się na rywalu
lub tym, kto odrzucił uczucie.
Jeszcze
chętniej po klątwy sięgają osoby, które po przestudiowaniu i wypisaniu sobie z
internetu zapasu zaklęć, rytuałów, inwokacji i sposobów na magię zaczynają
określać siebie mianem wiedź, magów czy czarownic i w poczuciu wyższości,
nieograniczonych mocy i sił, a przede wszystkim wysokiego ego, zaczynają zabawy
w magię. Tak, właśnie zabawy, bo osoby naprawdę wiedzące czym jest magia,
znające jej zależności, siłę i działanie, korzystają z niej naprawdę ostrożnie,
rozważnie i tylko gdy inaczej się nie da. W myśl maksymy Terego Pratchetta, że
o wielkości maga (czarownicy) świadczy to jak często magii nie używa. Niestety
próżno tłumaczyć to osobom, które za pomocą magii, chcą rozwiązywać wszystko,
nawet to, czego rozwiązywać nie trzeba i śmieją si ę w nos tym, co naprawdę
wiedzą. Do czasu. Bo zabawy magią nigdy się dobrze nie kończą. Czy się ją rusza
samodzielnie, czy zleca w swoim imieniu komuś innemu. Bo konsekwencje rzucania
klątw, uroków i zaklęć ponosi zamawiający. Magowie, wiedźmy i szamani (ci nie wychowani
i szkoleni na portalach ezoterycznych), wiedzą, jak się zabezpieczyć,
ukierunkować energię magii i w końcu nie wyrażają własnej woli. To zamawiający
wyraża wolę, chęć i intencję, więc to on poniesie konsekwencje swoich decyzji i
wyborów.
Ale
osoby, które uważają siebie za magiczne bo znają zaklęcia z internetu i w
cudzym imieniu klątwę rzucą, też swoje zapłacą. Inni, cóż znają ryzyko, wiedzą
jak to działa i podejmują świadome i odpowiedzialne wybory. Bo za magię, jak za
większość rzeczy też swoją cenę zapłacić trzeba.
W tym
miejscu warto powiedzieć, że z magią jest jak z talentem artystycznym. Rysować
może się nauczyć każdy, ale artystą z naturalnym uzdolnieniem nie każdy się
rodzi. To samo dotyczy magii. Nie każdy zdoła rzucić naprawdę skuteczne i
działające zaklęcie, nawet, jeśli odprawi perfekcyjny rytuał, zgodnie z
instrukcją.
Jednak
w przeciwieństwie do sztuk plastycznych, używanie magii, nawet przez osoby nie
magiczne, może nieść za sobą poważne konsekwencje. Bo jak rysunek, nawet
malowany niewprawną ręką dziecka zamazuje kartkę, tak magia porusza po tamtej
stronie pewne nici. Magowie, szamani, czarownicy i wiedźmy wiedzą jak to działa
i za które nici chwycić, a które omijać. Widzą i wiedzą, a do tego najczęściej
mają silnych pomocników po tamtej stronie. Jednak ktoś, kto bawi się magią, bo
znalazł w necie zaklęcie i próbuje czy ono zadziała, jest niczym mucha na
pajęczej sieci. Magią raczej niewiele zdziała, ale co przyciągnie to jego. A
przyciąga zwykle istoty chętnie korzystające z jego sił witalnych, energii, a
także te, które lubią nam ludziom szkodzić i dokuczać. Nawet jeśli taka osoba
okaże się mieć zdolności magiczne, to bez podstaw rzetelnej wiedzy, praktyk i
medytacji jest jak dziecko błądzące we mgle nad przepaścią. I nie ma tu
usprawiedliwienia, że się nie wiedziało.
Warto się, więc zastanowić zanim po magię sięgniemy. Nie na darmo w dawnych czasach magii uczono się w zakonach, bractwach lub u starych czarownic i wiedźm. Zanim się wykonało swoje pierwsze zaklęcie lata mijały na poznawaniu zasad, teorii, obserwacji, medytacji. I szkoda, że dziś niewiele osób poznaje i uczy się czegoś więcej niż treści z popularnych, choć nie tak wiarygodnych książek czy stron. Dziś wystarczy wpisać hasło w Google.
Warto się, więc zastanowić zanim po magię sięgniemy. Nie na darmo w dawnych czasach magii uczono się w zakonach, bractwach lub u starych czarownic i wiedźm. Zanim się wykonało swoje pierwsze zaklęcie lata mijały na poznawaniu zasad, teorii, obserwacji, medytacji. I szkoda, że dziś niewiele osób poznaje i uczy się czegoś więcej niż treści z popularnych, choć nie tak wiarygodnych książek czy stron. Dziś wystarczy wpisać hasło w Google.
No,
ale cóż, po tamtej stronie nikt nie zapyta czy wiedziałam czy nie i co
potrafię. Albo to pokażę, albo będę marionetką w rękach sił przynależnych do
magicznego świata.
PozdrawiamAgnieszka "Szepcząca" Cupak
Bardzo fajny tekst. Uświadamiam sobie nagle, jak strasznie dawno nie czytałam już o magii...
OdpowiedzUsuńA pierwsza część przypomniała mi to: http://larhetta.blogspot.com/2010/09/naga-prawda-o-magii-miosnej.html ;-)
Ściski! ;)
Ja też o magii dawno nie pisalam, była najwyższa pora. Uściski także :)
UsuńDziękuję pięknie za tą notkę - spadła mi w sam raz wtedy, kiedy byłą potrzebna, pozwoliłam sobie ją podlinkować u siebie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia i dobrej weny :)
Proszę bardzo i cieszę się, że się przydało :)
Usuń