Yaquitti

Yaquitti siedziała na ganku swego domu wystawiając twarz ku jesiennemu słońcu. Od dobrej chwili słuchała szczebiotu dziewczyny, która zgubiła drogę jadąc na jakieś magiczne warsztaty. Panna, wysiadła z auta zapytać o drogę, lecz tak od słowa do słowa stała oparta o maskę wozu blisko trzeci kwadrans. Miała na sobie luźne, stylizowane etnicznie ciuchy; obwieszony dekolt symbolami z różnych stron świata, których wykonanie zostawiało wiele do życzenia.
- I wie pani, teraz właśnie jest fala łącznika - idealna do odblokowania i zamknięcia za sobą dawnych spraw. A do tego uaktywniła się teraz wilcza energia, więc matka wilczyca poprowadzi ku zmianom. A i księżyc idzie do pełni, więc głupio byłoby przegapić ten moment w rozwoju duchowym. Interesuje się pani rozwojem duchowym? Bo wie pani, świat zmierza już w takim kierunku, że ci, którzy są zniewoleni nie dostąpią oświecenia...
Dziewczyna umilkła dopiero po chwili. Szamanka rzuciła ukradkowe spojrzenie na swego wilka. Potem przeniosła uważne spojrzenie na dziewczynę, która nagle zaczęła nerwowo skubać sznurek jednego ze swych amuletów.
- A może zbyt wiele uzależniasz od czynników zewnętrznych? Pracą nad sobą można zająć się w każdej chwili. Nie trzeba czekać z tym do stosownej fazy księżyca, układu planet, sprzyjającej aury lub daty kalendarza? - Uśmiechnęła się do przybyłej. - Jedź drogą cały czas prosto, przy rozwidleniu będą dwa drogowskazy. Jeden prowadzi donikąd, drugi, do samej ciebie.
Po tych słowach wstała i zniknęła w głębi domu.

Komentarze