Czym jest wyrocznia? To nic innego, jak magiczny doradca. Od tysięcy lat w różnych kulturach rola wyroczni ogrywała znaczącą rolę zarówno w rozwoju cywilizacji (Od wyroczni w Delfach zależały decyzje królów Greckich) jak i pojedynczego człowieka. W strukturach plemiennych w rolę wyroczni wcielał się szaman. Znakiem danym od bogów (lub boga) mógł być nawet zwykły sen przeciętnego członka plemienia, który przez szamana rozpoznany jako znak mógł być właściwie odczytany. Odczytywaniem takich znaków zajmowali się wykwalifikowani specjaliści, najpierw szamani, później kapłani. Funkcja wróżbity przetrwała do dziś. Nie wiem jak to było dawnie, jednakże dzisiaj często można spotkać się z wróżbitami, którzy wykorzystując własny spryt i naiwność klientów z udawania specjalistów zrobili sposób na zarobienie pieniędzy. Tym niemniej w dobie racjonalnego myślenia społeczeństwo wciąż potrzebuje wróżbitów, inaczej zawód ten nie miałby racji bytu. W tym artykule chciałbym głównie skupić się na runach, bo na tym polu mam największe doświadczenie. Jednakże korzystając z tego, iż przepływ informacji w społeczeństwie jest na niespotykaną dotąd skalę, sami możemy zasiąść po drugiej stronie stołu i wiedza, która dawniej była tylko dla wybranych, teraz stała się powszechnie dostępna. Zawsze zachęcam do pracy z runami, zwłaszcza dlatego, że jest to system, który daje potężne narzędzie autopoznawcze, jakim jest zestaw kluczy (lub jak kto woli - wytrychów) do własnej podświadomości i intuicji.
Zadając pytanie runom nie dostaniemy odpowiedzi w formie "stanie się to i to, i nic się nie da zrobić". Gdyby tak było to po pierwsze, nic by nam ta wiedza nie dała, bo i tak nie moglibyśmy jej wykorzystać, a po drugie kłóciłoby się to z naturą czasu i wszechświata. Determinizm, jaki narzucał by taki wariant bynajmniej nie byłby budujący. Wyrocznia runiczna odpowiada w ten sposób: "jeśli zrobisz tak i tak, stanie się to i to". Niby różnica niewielka, a jednak. Runy nie przepowiadają przyszłości. Runy doradzają nam, co zrobić.
Dlaczego miałyby "wiedzieć" więcej od pytającego? Dlatego, że runy nie czerpią swojej wiedzy z analizowania faktów dostępnych dla pytającego. Od razu nasuwa się pytanie: Kto odpowiada - runy czy pytający? Choć dla efektywności pracy z runami nie jest to istotne, to jednak podejrzewam, że mechanizm wyroczni jest dość prosty i jasny, co podpowiada sam charakter tego systemu. Runy, jak wiadomo, są zestawem znaków, symboli, które reprezentują jakieś uniwersalne znaczenia. Można by posunąć się dalej, i te znaczenia nazwać archetypami. Archetypy są symbolami zakodowanymi w podświadomości i jako takie są językiem podświadomości. Stąd jakikolwiek system byśmy wybrali, czy to byłby tarot, czy runy 16-, 33-, 24-elementowe, I-ching, fusy, fale na powierzchni wody, chmury itd., byłby dobry, jeśli zrozumiała by go nasza podświadomość. Dlatego istniejące systemy poznaje się dogłębnie, by stały się pomostem między podświadomością, nadświadomością i świadomością. Więc ktoś zapyta: "to więc odczytujący odpowiada na pytanie, a nie runy?". I tak i nie. Czy istnieje ktoś, komu nigdy nie zdarzyło się mieć przeczucie, przewidzieć zdarzenie (choćby najmniejsze), nie czerpiąc informacji z racjonalnych i znanych źródeł? Prawdopodobnie nie ma kogoś takiego, a jeśli jest, to pewnie w aktualnym wcieleniu jest cegłą albo młynkiem do kawy. Te "nieracjonalne" źródło informacji różnie jest nazywane - kroniką Akaszy, zbiorową Podświadomością, Światem Mentalnym itd. Wydaje się to nieracjonalne, ale nawet naukowcy powoli oswajają się z myślą, że wszystkie rzeczy są ze sobą powiązane. Nawet najmniejsza cząsteczka "wie", co dzieje się miliony lat świetlnych z inną cząsteczką, jakby były połączone niewidzialną linią informacyjną.
Niestety umysł ludzki w przeważającej liczbie przypadków potrzebuje zestawu kluczy, by sięgnąć po informacje gdy nie ma możliwości zdobyć jej za pomocą 5 zmysłów. Takim zestawem kluczy są m. in. runy.
Który system wybrać?
Właściwie każdy system jest dobry, jeśli spełnia swoją funkcję. Czasem spotykam się ze zdaniem, że jakiś tam system jest dobry, a reszta jest zła. Jest to po części prawda - dla jednego jest dobry, dla innego nieprzydatny. Dlatego przy wyborze systemu najlepiej kierować się intuicją. Stąd mówi się, że runy wzywają, kiedy ktoś jest gotowy.
Oczywiście nie ma potrzeby, by ograniczać się tylko do jednego systemu. Wiele osób pracuje zarówno z runami, jak i tarotem. Trzeba tylko pamiętać, że systemy z długą tradycją są bardzo dobrze opracowane i zwykle nie ma sensu ich "ulepszać". Można stosować różne systemy, bo każdy ma inny charakter. Do jednego problemu używa się tarota, do innego run. Należy tylko pamiętać, by nie stosować praktyki jednoczesnego stosowania dwóch różnych systemów. Zwłaszcza runy "nie lubią" towarzystwa i mogą się "obrazić". Jeśli mamy pytanie, wybierzmy system który byłby właściwszy do tego konkretnego przypadku.
Przy wyborze futharku także należy kierować się intuicją. Każdy, kto zaczyna pracę z runami czuje wyraźne przyciąganie do jednego futharku. Można to przyciąganie sobie racjonalizować, ale myślę, że wybór intuicyjny zawsze jest trafny przy wyborze systemu.
Czy można stworzyć własny system? Nie widzę przeciwskazań. Wymaga to jednak doświadczenia i dobrze jest przez dłuższy czas popracować z systemem tradycyjnym. Poza tym należy go sprawdzić w praktyce. Tę praktykę niekiedy stosuje się w magii chaosu.
Po dłuższej pracy dywinacyjnej można zauważyć u siebie pewne oznaki jasnowidzenia. Jest to dowód na to, że praktykujący dywinację coraz lepiej zna język swojej podświadomości. Bezpośredni dostęp do wiedzy jest efektem ubocznym rozwoju duchowego.
Jak pracować z wyrocznią?
Każdy system dywinacyjny wymaga dogłębnego poznania. Jest to pasjonująca przygoda. Bywa, że zaczynamy traktować swoje narzędzia jak żywe istoty. Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że pamięta się o tym, że mimo wszystko runy nie są świadomymi istotami. Poza tym taka więź pomaga, i niekiedy jest wręcz konieczna w pracy.
Każda runa ma przypisane znaczenie. Z czasem doświadczony runista przypisuje runom swoje indywidualne znaczenia, które generalnie nie różnią się od ogólnie przyjętych, ale nabierają szczególnego charakteru. Jest to naturalny proces. Nie ma nic złego w tym, że dla jednego perthu znaczy "ukryta wiedza", a dla innego "bezpieczeństwo". Gdyby obydwaj doświadczeni runiści dostali to samo pytanie, prawdopodobnie odpowiedzieliby podobnie. W procesie poznawania samego siebie runy dostosowują się do naszej przemiany, są elastyczne, stąd ich uniwersalizm.
Co jest potrzebne by właściwie zrozumieć runy?
Jakiś czas temu pewna osoba zapytała mnie, co jest potrzebne do pracy z runami. Osoba ta wspomniała też, że nie dysponuje wielkimi funduszami. List ten zwrócił moją uwagę na pewne mity, które wciąż pokutują wśród ludzi kreując błędny obraz świata run.
Aby poznać dobrze runy wcale nie potrzeba sporo pieniędzy. Wręcz przeciwnie. Jeśli np. ktoś zamożniejszy skusiłby się na kurs runiczny, to podejrzewam, że raczej zniechęciłby się do run lub miałby skrzywiony obraz z uwagi na to, jaki poziom zwykle prezentuje się na takich kursach (poznałem kiedyś pewną osobę, która zapłaciła za kurs bodajże 700 czy 800 zł i nauczyła się pisać zdania za pomocą run czerwonym mazakiem na białej kartce, choć nie należy do osób odpornych na wiedzę - żenada).
Sam zaczynałem od Warnecka i do dziś go cenię. Uważam, ze jest to jak dotąd jedna z rzadkich pozycji na polskim rynku księgarskim godna polecenia początkującym (pomijając Eddę), a która traktuje o runach. Możliwe, że wyszło coś o czym jeszcze nie wiem a co mógłbym zaliczyć do cennych pozycji. Generalnie szkoda mi pieniędzy na kolejne książki w których informacje się powtarzają lub zgoła są wyssane z palca. Nie szanuję ludzi, którzy piszą książki bez zrozumienia charakteru run. Tylko przez wzgląd na grzeczność nie wymienię tu nazwisk. Wychodzą potem takie dziwactwa jak karty runiczne i ich tarotowe rozkłady. Zwykle wymyślają je psychotronice lub ezoterycy, którzy zajmują się tarotem, różdżkarstwem, afirmacją, channelingiem, jednocześnie malując pisząc prowadząc cztery kursy i mieszając herbatę. Ludzie renesansu. Nie mam pojęcia skąd biorą na to wszystko czas, może posiedli zdolność bilokacji lub mamy do czynienia z rzadkimi okazami ezoterycznych omnibusów. I jak to bywa w takich przypadkach zanim coś dobrze zrozumieją już piszą książki, bo w końcu ezoteryka to dobry interes. Swoja droga ciekawe ile z nich naprawdę pracowało z runami. Nie wyobrażam sobie przekazywania wiedzy bez wcześniejszej przynajmniej kilkuletniej praktyki. Nie ma tu mowy o wiedzy, a jedynie o suchych i niesprawdzonych informacjach.
Co jest potrzebne do właściwego zrozumienia run?
Pieniądze? Uważam, że jest to kwestia wydania ok. 20 zł na jedną książkę, co w zupełności wystarczy, aby opanować podstawy.
Dalej - futhark. Oczywiście można kupić (np u mnie), ale wystrzegałbym się ograniczania tylko do tej formy zdobycia własnego kompletu run. Można używać run, które zrobił ktoś inny (sam tworzyłem komplety run z których korzystali później doświadczeni runiści). Nic nie zastąpi kontaktu z runami i więzi, która rodzi się w procesie tworzenia. Dlatego uważam, że nawet jeśli ktoś nie ma talentu i ma dwie lewe ręce, może stworzyć proste tabliczki choćby z gliny lub kamyczków. To nie zmysł estetyczny jest tu najważniejszy. Oczywiście można stosować kilka futkarków, jeden np. zrobiony przez siebie, a drugi przez zaufanego i doświadczonego runisty. Sam stosuję kilka futharków.
Ok. Mamy jedna książkę, i własnoręcznie zrobiony futhark. Co jeszcze jest potrzebne, kolejne książki? Nie. Przeczytałem kilka książek po tym, jak zacząłem zajmować się runami, lecz praktycznie niewiele wniosły w moją praktykę, lub często nawet nic nowego. Kolejną rzeczą potrzebna jest właśnie praktyka. Jak pisałem wcześnie - nic nie zastąpi kontaktu z runami, nawet najładniej wydana książka na papierze kredowym z kolorowi zdjęciami, choćby pisał ją sam No może gdyby wydali książkę napisaną przez Odyna, to bym się na nią skusił. Ale poważnie. W ciągu ośmiu lat miałem okresy, w których mało, lub wcale nie zajmowałem się runami. Bywało też tak, że miałem z runami bardzo duży kontakt. I to właśnie praktyka dała mi największą wiedzę na temat run i ich świata.
Ostatnią rzeczą, która jest potrzebna to intuicja. Bez intuicji praca z runami mija się z celem i z góry skazana jest na niepowodzenie. Dlaczego? Dlatego, ze runy są uniwersalnym kluczem, za pomocą którego możemy dotrzeć do naszej podświadomości. Tak naprawdę to nikt nie przekazuje nam informacji. Musimy tylko dotrzeć do tego, co juz wiemy. Musimy nauczyć się myśleć nie-logicznie, intuicyjnie, myśleć sercem, ze sparafrazuje tu Steinera.
Nic więcej nie jest potrzebne do tego, by zrozumieć runy.
Wspomnę jeszcze o tym, co jest przydatne, choć nie niezbędne. Po pierwsze przyjaciele lub znajomi, którzy też zajmują się runami. Można wówczas wymieniać się doświadczeniem i wiedzą. Sam czasem prowadzę warsztaty runiczne, na których dzielę się swoja wiedza, lub uczestniczę na takich warsztatach, lecz są to akcje nieodpłatne, a co za tym idzie nie obliczone na zysk tylko na dzielenie się wiedzą.
Poza tym należy pamiętać, że runy wywodzą się z konkretnego otoczenia kulturowego, więc należałoby poznać ich historie. Nie wyobrażam sobie run bez mitologii nordyckiej czy też germańskiej. Dlatego poleciłbym np. przeczytanie "Eddy poetyckiej" (można ją czasem znaleźć w bibliotekach, na sieci, jeśli kogoś nie stać na zakup książki) i jakiejkolwiek mitologii nordyckiej i germańskiej. Dobrze jest tez poznać kulturę i historię ludów germańskich i Wikingów. Podejrzewam, że wszyscy ci, którzy wróżą z kart runicznych nigdy nie zagłębiali się w tę kulturę (osobiście toleruję karty runiczne jedynie w pracy medytacyjnej i introspektywnej, w dywinacji są dla mnie nieporozumieniem).
Tak więc to, co jest potrzebne do dobrego poznania run to:
- futhark,
- podstawy wiedzy,
- intuicja,
- praktyka i jeszcze raz praktyka.
Praca z runami
Praca z wykładnią wymaga pewnych sprzyjających warunków zewnętrznych i wewnętrznych.
Konieczna jest umiejętność wyciszenia i koncentracji. Jeśli zadajemy pytanie wyroczni, a po głowie biegnie nam sto innych myśli, dostaniemy odpowiedź na któreś z nich. Pytanie tylko, na które ...
Właściwie wszystkie zewnętrzne warunki są po to, by umożliwić lub zwiększyć koncentrację. Koncentrację można poprawić, jak większość innych umiejętności i nie ma w tym żadnej sztuki, tylko praca. Są proste ćwiczenia, które praktykowane pozwalają rozwinąć koncentrację i wyciszenie. Dobrą praktyką jest medytacja.
Czynniki zewnętrzne które pomagają w pracy z wyrocznią zależą od predyspozycji osoby. Są jednak ogólne elementy, które składają się na sprzyjające warunki, np. muzyka (lub cisza), kadzidełko, świeca, wcześniejsza kąpiel z dodatkiem olejku, śpiew lub mantra, medytacja, itp. Oczywiście nie do każdej wykładni potrzebne są wymienione warunki. Jeśli potrzebujemy prostą, krótką i szybką odpowiedź, wystarczy chwila skupienia. Tworzenie czynników zewnętrznych zależne jest od wagi pytania i od doświadczenia runisty.
Narzędzia pracy
Często osoby stawiające pierwsze kroki na ścieżce wyroczni stają przed problemem wejścia w posiadanie narzędzi koniecznych do pracy dywinacyjnej. Można spotkać się z opinią, że należy samemu zrobić narzędzia magiczne, z którymi będzie się pracować (dawniej rzeczywiście alchemicy i okultyści narzędzia tworzyli od podstaw). Z drugiej strony są ludzie, którzy kupują gotowe przedmioty i poprzez proces oczyszczenia i konsekracji wiążą je ze sobą. Która metoda jest właściwa? Jak to zwykle bywa rozwiązanie leży po środku. Zwolennicy pracy własnej często pogardliwie patrzą na osoby, które zakupiły runy, choć jakoś nie dostrzegają tego, że sami używają zakupionego sztyletu czy kielicha w pracy rytualnej, że do malowania stosują syntetyczne barwniki, itd. Praca magiczna wymaga pewnej elastyczności połączonej z wiedzą i zdrowym rozsądkiem.
Jeśli chodzi o pracę z runami, dawniej używano kilka kompletów, a nawet tworzono futhark tylko do pojedynczej wykładni, by potem go zniszczyć. Nie widzę problemu w tym, by jeden komplet np. zrobić samemu, a drugi zamówić (lub wymienić na inny przedmiot) u zaufanego runisty o którym wiemy, że poważnie traktuje swoją pracę . Taki komplet stworzony przez siebie można używać np. w wykładniach bardzo osobistych, a stworzony przez kogoś innego, oczyszczony i poświęcony, stosować w wykładniach nie powiązanych z osobą własną, lub powiązanych częściowo (np. rzucanie run przyjacielowi, partnerowi itd.). Tworzenie przedmiotu jest tylko jednym z etapów przywiązywania do siebie futharku. Jeśli zdobyty futhark właściwie i skutecznie oczyścimy i poświęcimy, a następnie oddamy mu odpowiednią ilość energii i zaangażowania, z pewnością będzie skutecznym narzędziem w przyszłości.
Życzę wytrwałości w pracy i trzeźwości umysłu.
Waldemar Arkadiusz Pachulski
.............................................
Źródło: http://www.taraka.pl/index.php?id=zrunami
Zadając pytanie runom nie dostaniemy odpowiedzi w formie "stanie się to i to, i nic się nie da zrobić". Gdyby tak było to po pierwsze, nic by nam ta wiedza nie dała, bo i tak nie moglibyśmy jej wykorzystać, a po drugie kłóciłoby się to z naturą czasu i wszechświata. Determinizm, jaki narzucał by taki wariant bynajmniej nie byłby budujący. Wyrocznia runiczna odpowiada w ten sposób: "jeśli zrobisz tak i tak, stanie się to i to". Niby różnica niewielka, a jednak. Runy nie przepowiadają przyszłości. Runy doradzają nam, co zrobić.
Dlaczego miałyby "wiedzieć" więcej od pytającego? Dlatego, że runy nie czerpią swojej wiedzy z analizowania faktów dostępnych dla pytającego. Od razu nasuwa się pytanie: Kto odpowiada - runy czy pytający? Choć dla efektywności pracy z runami nie jest to istotne, to jednak podejrzewam, że mechanizm wyroczni jest dość prosty i jasny, co podpowiada sam charakter tego systemu. Runy, jak wiadomo, są zestawem znaków, symboli, które reprezentują jakieś uniwersalne znaczenia. Można by posunąć się dalej, i te znaczenia nazwać archetypami. Archetypy są symbolami zakodowanymi w podświadomości i jako takie są językiem podświadomości. Stąd jakikolwiek system byśmy wybrali, czy to byłby tarot, czy runy 16-, 33-, 24-elementowe, I-ching, fusy, fale na powierzchni wody, chmury itd., byłby dobry, jeśli zrozumiała by go nasza podświadomość. Dlatego istniejące systemy poznaje się dogłębnie, by stały się pomostem między podświadomością, nadświadomością i świadomością. Więc ktoś zapyta: "to więc odczytujący odpowiada na pytanie, a nie runy?". I tak i nie. Czy istnieje ktoś, komu nigdy nie zdarzyło się mieć przeczucie, przewidzieć zdarzenie (choćby najmniejsze), nie czerpiąc informacji z racjonalnych i znanych źródeł? Prawdopodobnie nie ma kogoś takiego, a jeśli jest, to pewnie w aktualnym wcieleniu jest cegłą albo młynkiem do kawy. Te "nieracjonalne" źródło informacji różnie jest nazywane - kroniką Akaszy, zbiorową Podświadomością, Światem Mentalnym itd. Wydaje się to nieracjonalne, ale nawet naukowcy powoli oswajają się z myślą, że wszystkie rzeczy są ze sobą powiązane. Nawet najmniejsza cząsteczka "wie", co dzieje się miliony lat świetlnych z inną cząsteczką, jakby były połączone niewidzialną linią informacyjną.
Niestety umysł ludzki w przeważającej liczbie przypadków potrzebuje zestawu kluczy, by sięgnąć po informacje gdy nie ma możliwości zdobyć jej za pomocą 5 zmysłów. Takim zestawem kluczy są m. in. runy.
Który system wybrać?
Właściwie każdy system jest dobry, jeśli spełnia swoją funkcję. Czasem spotykam się ze zdaniem, że jakiś tam system jest dobry, a reszta jest zła. Jest to po części prawda - dla jednego jest dobry, dla innego nieprzydatny. Dlatego przy wyborze systemu najlepiej kierować się intuicją. Stąd mówi się, że runy wzywają, kiedy ktoś jest gotowy.
Oczywiście nie ma potrzeby, by ograniczać się tylko do jednego systemu. Wiele osób pracuje zarówno z runami, jak i tarotem. Trzeba tylko pamiętać, że systemy z długą tradycją są bardzo dobrze opracowane i zwykle nie ma sensu ich "ulepszać". Można stosować różne systemy, bo każdy ma inny charakter. Do jednego problemu używa się tarota, do innego run. Należy tylko pamiętać, by nie stosować praktyki jednoczesnego stosowania dwóch różnych systemów. Zwłaszcza runy "nie lubią" towarzystwa i mogą się "obrazić". Jeśli mamy pytanie, wybierzmy system który byłby właściwszy do tego konkretnego przypadku.
Przy wyborze futharku także należy kierować się intuicją. Każdy, kto zaczyna pracę z runami czuje wyraźne przyciąganie do jednego futharku. Można to przyciąganie sobie racjonalizować, ale myślę, że wybór intuicyjny zawsze jest trafny przy wyborze systemu.
Czy można stworzyć własny system? Nie widzę przeciwskazań. Wymaga to jednak doświadczenia i dobrze jest przez dłuższy czas popracować z systemem tradycyjnym. Poza tym należy go sprawdzić w praktyce. Tę praktykę niekiedy stosuje się w magii chaosu.
Po dłuższej pracy dywinacyjnej można zauważyć u siebie pewne oznaki jasnowidzenia. Jest to dowód na to, że praktykujący dywinację coraz lepiej zna język swojej podświadomości. Bezpośredni dostęp do wiedzy jest efektem ubocznym rozwoju duchowego.
Jak pracować z wyrocznią?
Każdy system dywinacyjny wymaga dogłębnego poznania. Jest to pasjonująca przygoda. Bywa, że zaczynamy traktować swoje narzędzia jak żywe istoty. Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że pamięta się o tym, że mimo wszystko runy nie są świadomymi istotami. Poza tym taka więź pomaga, i niekiedy jest wręcz konieczna w pracy.
Każda runa ma przypisane znaczenie. Z czasem doświadczony runista przypisuje runom swoje indywidualne znaczenia, które generalnie nie różnią się od ogólnie przyjętych, ale nabierają szczególnego charakteru. Jest to naturalny proces. Nie ma nic złego w tym, że dla jednego perthu znaczy "ukryta wiedza", a dla innego "bezpieczeństwo". Gdyby obydwaj doświadczeni runiści dostali to samo pytanie, prawdopodobnie odpowiedzieliby podobnie. W procesie poznawania samego siebie runy dostosowują się do naszej przemiany, są elastyczne, stąd ich uniwersalizm.
Co jest potrzebne by właściwie zrozumieć runy?
Jakiś czas temu pewna osoba zapytała mnie, co jest potrzebne do pracy z runami. Osoba ta wspomniała też, że nie dysponuje wielkimi funduszami. List ten zwrócił moją uwagę na pewne mity, które wciąż pokutują wśród ludzi kreując błędny obraz świata run.
Aby poznać dobrze runy wcale nie potrzeba sporo pieniędzy. Wręcz przeciwnie. Jeśli np. ktoś zamożniejszy skusiłby się na kurs runiczny, to podejrzewam, że raczej zniechęciłby się do run lub miałby skrzywiony obraz z uwagi na to, jaki poziom zwykle prezentuje się na takich kursach (poznałem kiedyś pewną osobę, która zapłaciła za kurs bodajże 700 czy 800 zł i nauczyła się pisać zdania za pomocą run czerwonym mazakiem na białej kartce, choć nie należy do osób odpornych na wiedzę - żenada).
Sam zaczynałem od Warnecka i do dziś go cenię. Uważam, ze jest to jak dotąd jedna z rzadkich pozycji na polskim rynku księgarskim godna polecenia początkującym (pomijając Eddę), a która traktuje o runach. Możliwe, że wyszło coś o czym jeszcze nie wiem a co mógłbym zaliczyć do cennych pozycji. Generalnie szkoda mi pieniędzy na kolejne książki w których informacje się powtarzają lub zgoła są wyssane z palca. Nie szanuję ludzi, którzy piszą książki bez zrozumienia charakteru run. Tylko przez wzgląd na grzeczność nie wymienię tu nazwisk. Wychodzą potem takie dziwactwa jak karty runiczne i ich tarotowe rozkłady. Zwykle wymyślają je psychotronice lub ezoterycy, którzy zajmują się tarotem, różdżkarstwem, afirmacją, channelingiem, jednocześnie malując pisząc prowadząc cztery kursy i mieszając herbatę. Ludzie renesansu. Nie mam pojęcia skąd biorą na to wszystko czas, może posiedli zdolność bilokacji lub mamy do czynienia z rzadkimi okazami ezoterycznych omnibusów. I jak to bywa w takich przypadkach zanim coś dobrze zrozumieją już piszą książki, bo w końcu ezoteryka to dobry interes. Swoja droga ciekawe ile z nich naprawdę pracowało z runami. Nie wyobrażam sobie przekazywania wiedzy bez wcześniejszej przynajmniej kilkuletniej praktyki. Nie ma tu mowy o wiedzy, a jedynie o suchych i niesprawdzonych informacjach.
Co jest potrzebne do właściwego zrozumienia run?
Pieniądze? Uważam, że jest to kwestia wydania ok. 20 zł na jedną książkę, co w zupełności wystarczy, aby opanować podstawy.
Dalej - futhark. Oczywiście można kupić (np u mnie), ale wystrzegałbym się ograniczania tylko do tej formy zdobycia własnego kompletu run. Można używać run, które zrobił ktoś inny (sam tworzyłem komplety run z których korzystali później doświadczeni runiści). Nic nie zastąpi kontaktu z runami i więzi, która rodzi się w procesie tworzenia. Dlatego uważam, że nawet jeśli ktoś nie ma talentu i ma dwie lewe ręce, może stworzyć proste tabliczki choćby z gliny lub kamyczków. To nie zmysł estetyczny jest tu najważniejszy. Oczywiście można stosować kilka futkarków, jeden np. zrobiony przez siebie, a drugi przez zaufanego i doświadczonego runisty. Sam stosuję kilka futharków.
Ok. Mamy jedna książkę, i własnoręcznie zrobiony futhark. Co jeszcze jest potrzebne, kolejne książki? Nie. Przeczytałem kilka książek po tym, jak zacząłem zajmować się runami, lecz praktycznie niewiele wniosły w moją praktykę, lub często nawet nic nowego. Kolejną rzeczą potrzebna jest właśnie praktyka. Jak pisałem wcześnie - nic nie zastąpi kontaktu z runami, nawet najładniej wydana książka na papierze kredowym z kolorowi zdjęciami, choćby pisał ją sam No może gdyby wydali książkę napisaną przez Odyna, to bym się na nią skusił. Ale poważnie. W ciągu ośmiu lat miałem okresy, w których mało, lub wcale nie zajmowałem się runami. Bywało też tak, że miałem z runami bardzo duży kontakt. I to właśnie praktyka dała mi największą wiedzę na temat run i ich świata.
Ostatnią rzeczą, która jest potrzebna to intuicja. Bez intuicji praca z runami mija się z celem i z góry skazana jest na niepowodzenie. Dlaczego? Dlatego, ze runy są uniwersalnym kluczem, za pomocą którego możemy dotrzeć do naszej podświadomości. Tak naprawdę to nikt nie przekazuje nam informacji. Musimy tylko dotrzeć do tego, co juz wiemy. Musimy nauczyć się myśleć nie-logicznie, intuicyjnie, myśleć sercem, ze sparafrazuje tu Steinera.
Nic więcej nie jest potrzebne do tego, by zrozumieć runy.
Wspomnę jeszcze o tym, co jest przydatne, choć nie niezbędne. Po pierwsze przyjaciele lub znajomi, którzy też zajmują się runami. Można wówczas wymieniać się doświadczeniem i wiedzą. Sam czasem prowadzę warsztaty runiczne, na których dzielę się swoja wiedza, lub uczestniczę na takich warsztatach, lecz są to akcje nieodpłatne, a co za tym idzie nie obliczone na zysk tylko na dzielenie się wiedzą.
Poza tym należy pamiętać, że runy wywodzą się z konkretnego otoczenia kulturowego, więc należałoby poznać ich historie. Nie wyobrażam sobie run bez mitologii nordyckiej czy też germańskiej. Dlatego poleciłbym np. przeczytanie "Eddy poetyckiej" (można ją czasem znaleźć w bibliotekach, na sieci, jeśli kogoś nie stać na zakup książki) i jakiejkolwiek mitologii nordyckiej i germańskiej. Dobrze jest tez poznać kulturę i historię ludów germańskich i Wikingów. Podejrzewam, że wszyscy ci, którzy wróżą z kart runicznych nigdy nie zagłębiali się w tę kulturę (osobiście toleruję karty runiczne jedynie w pracy medytacyjnej i introspektywnej, w dywinacji są dla mnie nieporozumieniem).
Tak więc to, co jest potrzebne do dobrego poznania run to:
- futhark,
- podstawy wiedzy,
- intuicja,
- praktyka i jeszcze raz praktyka.
Praca z runami
Praca z wykładnią wymaga pewnych sprzyjających warunków zewnętrznych i wewnętrznych.
Konieczna jest umiejętność wyciszenia i koncentracji. Jeśli zadajemy pytanie wyroczni, a po głowie biegnie nam sto innych myśli, dostaniemy odpowiedź na któreś z nich. Pytanie tylko, na które ...
Właściwie wszystkie zewnętrzne warunki są po to, by umożliwić lub zwiększyć koncentrację. Koncentrację można poprawić, jak większość innych umiejętności i nie ma w tym żadnej sztuki, tylko praca. Są proste ćwiczenia, które praktykowane pozwalają rozwinąć koncentrację i wyciszenie. Dobrą praktyką jest medytacja.
Czynniki zewnętrzne które pomagają w pracy z wyrocznią zależą od predyspozycji osoby. Są jednak ogólne elementy, które składają się na sprzyjające warunki, np. muzyka (lub cisza), kadzidełko, świeca, wcześniejsza kąpiel z dodatkiem olejku, śpiew lub mantra, medytacja, itp. Oczywiście nie do każdej wykładni potrzebne są wymienione warunki. Jeśli potrzebujemy prostą, krótką i szybką odpowiedź, wystarczy chwila skupienia. Tworzenie czynników zewnętrznych zależne jest od wagi pytania i od doświadczenia runisty.
Narzędzia pracy
Często osoby stawiające pierwsze kroki na ścieżce wyroczni stają przed problemem wejścia w posiadanie narzędzi koniecznych do pracy dywinacyjnej. Można spotkać się z opinią, że należy samemu zrobić narzędzia magiczne, z którymi będzie się pracować (dawniej rzeczywiście alchemicy i okultyści narzędzia tworzyli od podstaw). Z drugiej strony są ludzie, którzy kupują gotowe przedmioty i poprzez proces oczyszczenia i konsekracji wiążą je ze sobą. Która metoda jest właściwa? Jak to zwykle bywa rozwiązanie leży po środku. Zwolennicy pracy własnej często pogardliwie patrzą na osoby, które zakupiły runy, choć jakoś nie dostrzegają tego, że sami używają zakupionego sztyletu czy kielicha w pracy rytualnej, że do malowania stosują syntetyczne barwniki, itd. Praca magiczna wymaga pewnej elastyczności połączonej z wiedzą i zdrowym rozsądkiem.
Jeśli chodzi o pracę z runami, dawniej używano kilka kompletów, a nawet tworzono futhark tylko do pojedynczej wykładni, by potem go zniszczyć. Nie widzę problemu w tym, by jeden komplet np. zrobić samemu, a drugi zamówić (lub wymienić na inny przedmiot) u zaufanego runisty o którym wiemy, że poważnie traktuje swoją pracę . Taki komplet stworzony przez siebie można używać np. w wykładniach bardzo osobistych, a stworzony przez kogoś innego, oczyszczony i poświęcony, stosować w wykładniach nie powiązanych z osobą własną, lub powiązanych częściowo (np. rzucanie run przyjacielowi, partnerowi itd.). Tworzenie przedmiotu jest tylko jednym z etapów przywiązywania do siebie futharku. Jeśli zdobyty futhark właściwie i skutecznie oczyścimy i poświęcimy, a następnie oddamy mu odpowiednią ilość energii i zaangażowania, z pewnością będzie skutecznym narzędziem w przyszłości.
Życzę wytrwałości w pracy i trzeźwości umysłu.
Waldemar Arkadiusz Pachulski
.............................................
Źródło: http://www.taraka.pl/index.php?id=zrunami
Świetny tekst, rzeczowy, Runy to moc i magia, to nierozłączna część mojego życia, dlatego z wielką przyjemnością przeczytałam ten post. O runach zawsze można nauczyć się czegoś nowego. Bardzo mi się tu u Ciebie podoba Szepcząca Szamanko i ja tak jak ty kocham koty, deszczowe dni i dobrą literaturę :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń