Baśń o Jurku i Berth

Nie daleko i nie blisko, pośród lasów i łąk, było małe miasteczko. Na jego obrzeżach mieszkał młody gospodarz o imieniu Jurko. Po ojcu odziedziczył Male pole, kilka zwierząt i dom. Oraz duży sad. Jednak poza jabłonką, która dawała kwaśne i małe jabłuszka żadne z drzew nigdy nie obrodziło owocami. Za to od wiosny do późnej jesieni drzewa te obsypane były pięknymi białymi kwiatami.
Ludzie w miasteczku radzili Jurkowi by ściął drzewa i posadził na ich miejsca drzewa owocowe. Ale Jurko lubił odpoczywać w cieniu pachnących drzew i za nic miał rady innych.
Żył spokojnie i ubogo. Ale był pracowity i uczciwy toteż dziewczęta spoglądały za nim zalotnie, a i on coraz częściej myślał o ożenku.


Pewnego dnia gdy odpoczywał od upału pod kwitnącym na biało drzewem usłyszał płacz na skraju lasu. Pobiegł za tym płaczem i znalazł klęczącą nad strumieniem kobietę w czerwonej sukni. Nigdy wcześniej jej nie widział, ale przedstawił się zgodnie ze zwyczajem i zapytał w czym może jej pomóc.
- Zgubiłam klucz w strumieniu gdy chciałam ugasić pragnienie. – Zaszlochała
Jurko obiecał pomoc i zanurkował w strumieniu. Po kilku próbach znalazł na dnie strumienia mały kluczyk. Był zrobiony z wypolerowanego drewna.
- Uczciwy z ciebie młodzieniec Jurko, więc za twą pomoc dam ci za żonę jedną z moich córek, najmłodszą Berth. Przyniesie ci sporo radości, kiedy dojrzeje i znajdzie swą kobiecość.
Następnego dnia do drzwi Jurkowej chaty zapukała dziewczyna. Była młoda, piękna i pełna energii. Młodzieniec pokochał ją od pierwszego wejrzenia, a i ona czuła szybsze bicie serca przy nim.
Jednak zapowiedziała mu, że kiedy opadnie ostatni liść i kwiat z drzew w jego sadzie będzie musiała odejść, a jemu nie wolno będzie jej szukać. Obiecała, że wiosną wróci ale musiał dać jej słowo, że będzie wierny i nie spyta jej o nic, czego sama nie zechce mu powiedzieć. Jurko obietnicę złożył i zatopił się w słodkie i czerwone usta żony.
Całe lato wspólnie pracowali, a potem odpoczywali pod drzewami obsypanymi białym kwieciem. Czasem szli na jarmark sprzedać jajka i ser, który sami robili. Berth zawsze stroiła się w czerwone suknie i korale tak samo czerwone.
Jednak ludzie w miasteczku, a zwłaszcza zawistne panny, które chętnie by zajęły miejsce Berth, źle o niej mówili. Zwłaszcza gdy z pierwszym mrozem dziewczyna zniknęła.
- Czerwień to kolor rozpusty. Na pewno porzuciła Jurka i za innymi w mieście goni. – Szeptali. Siali złe słowa do serca młodzieńca. Zimą zaś panny przymilały się do Jurka, obiecywały ciepła mu do domu przynieść.
Jurko wzdychał tylko a wieczorami gdy ogień w kominku wygasł jeszcze bardziej za żoną tęsknił. Zima zaś dlużyła mu się mocno.
Z pierwszym dniem wiosny gdy na drzewach w Jurkowym sadzie pierwsze liście i kwiaty się pojawiły do drzwi zapukała i Berth. Nie opowiadała gdzie była i co robiła, ale Jurko zauważył, że dojrzała jeszcze bardziej, a jej usta nabrały słodyczy. I suknia czerwieńszą się zdawała. O nic nie pytał tylko z radością ją przyjął. I znów razem pracowali, odpoczywali i na jarmarki jeździli, nic sobie z plotek nie robiąc.
Ale późną jesienią Berth znowu męża opuściła i wyjechała nie mówiąc gdzie i po co. A ludzie znów gadać zaczęli.
Rok po roku to trwało. Berth wracała wiosną w jeszcze piękniejszej czerwonej sukni i sama dojrzalsza i słodsza, a przed zimą opuszczała męża. On zaś tęsknił, ale wiernie na nią czekał i o nic nie pytał.
Siódmego roku ludzie nie tylko za plecami Jurka gadali. W gospodach przy grzanym winie, Jurkowe serce zatruwali.
- Nie wiesz gdzie zimę spędza, a ona pewnikiem łoże innego ogrzewa.
- Powinieneś jechać za nią i silą do domu sprowadzić, miejsce żony przy mężu jest.
- Przegoń ją i weź sobie naszą dziewczynę, pracowitą i uczciwą.
- Którejś wiosny nie wróci, zobaczysz, porzuci cię na pośmiewisko ludzi.
- Siedem lat a synów też ci nie dała.
Jurko z ciężkim sercem do domu wracał, a złe duchy podsuwały mu w wyobraźni straszliwe obrazy Berth w ramionach innych, którzy spijają z jej czerwonych ust słodycz dla niego przeznaczoną. Przeklinał w myślach obcą kobietę, że mu taką córkę za żonę podsunęła. A potem sam siebie ganił za te myśli i tęsknie wiosny wyglądał.
Tym razem Berth wróciła jeszcze piękniejsza i słodsza niż zawsze, a jej sukienka nabrała rubinowej barwy. Jurko poznał, że coś w żonie się odmieniło, ale cieszył się jak zawsze z jej powrotu.
Berth zaś wzięła go za rękę i zaprowadziła do sadu gdzie już kwitły białe kwiaty na drzewach.
- Jurko, tyle lat wiernie przy mnie trwałeś i mimo burz zimowych w twoim sercu nie złamałeś danego mi słowa. Pozwoliłeś mi dojrzeć i zachować swoje sekrety. Dziękuję. A za twą uczciwość i wierność dam ci swoją miłość i zostanę z tobą, póki śmierć nas nie rozłączy. Musisz jednak wiedzieć, że nie urodziłam się jako człowiek. Moją matką jest Pani Kwitnących Drzew, królowa Lata.
- Berth, moja kochana, dla mnie jesteś kobietą, kocham cię…
- I ja cię kocham Jurko. Dam ci silnych synów i piękne córki, a to… - Berth wyjęła małe pudełeczko z czerwonym pyłem i dmuchnęła na drzewa w sadzie. – Prezent od mojej matki.
Małżonkowie długo się do siebie tulili. Zaś kilka tygodni później Jurko i ludzie w miasteczku zobaczyli, że białe kwiaty na drzewach sypią swoimi płatkami niczym śniegiem, a w ich miejscu pojawiają się małe owoce. Latem zamieniły się w dorodne korale, czerwone jak korale i suknie Berth. Nigdy wcześniej nikt nie jadł tu tak słodkich i soczystych owoców. Ludzie kupowali je od Jurka i Berth, która w tym czasie była już przy nadziei. Wiosną powiła córkę, której dali na imię Teresinka od soczystych czereśni, które czerwieniły się w ich sadzie.
Jurko i Berth dożyli późnej starości, wychowali wspólnie córki i synów oraz pomagali odchować im wnuki. Berth w pełni dojrzała i poznała swą kobiecość. Nigdy też nie bala się upływu lat i z godnością i kobiecą mądrością przyjmowała to wszystko co przynosiło jej życie. I trudy i radości ludzkiego trwania wplatała w swoje doświadczenia i mądrość. A gdy odeszła za swym mężem do krainy duchów, jej matka Pani Lata naznaczyła czereśniowe drzewa mądrością swej córki. Od tego czasu ludzie nazywają Czereśnię drzewem kobiet, bo w jej cieniu dziewczynki i kobiety dojrzałe uczą się swojej duszy.
Szepcząca
....................
Autor obrazu: Myrtille Henrion Picco


Komentarze