[Ta baśń dedykowana jest Adze Leli, za inspirację i za wszystko inne. Dziękuję ]
W czasach, kiedy lasów i puszcz było więcej niż miast, a ludzie pamiętali o zależnościach między swoim życiem, a życiem świata, w którym istnieli, pewnemu szamanowi urodziły się dwie córki bliźniczki. Dano im na imię Mela i Lela. Duchy zapowiedziały mu, że obie zostaną zapamiętane.
- W tych kołyskach masz przed sobą Czarną Królową, która da początek najpotężniejszym władcom świata, ale jej synowie zapomną o korzeniach z jakich wyrośli oraz Wielką Wiedzącą, której ród nawet pod jarzmem ogni, mieczy i krwi zachowa pamięć swych korzeni. – Odezwał się głosem szeptu najpierwszy z płotu Duchów Szamana, potężny Kruk.- Jedną z nich poprowadzi Jeleń, drugą Niedźwiedź. – Dodał Duch Lasu i pochyliwszy się nad śpiącymi dziewczynkami pobłogosławił im.
Dziewczynki rosły zdrowo, były ciekawe świata i zadawały bardzo dużo pytań. Ich ojciec uczył je wszystkiego co sam umie, przekazywał wiedzę, którą dały mu Duchy i tę, która pozwalała przetrwać w puszczy i zrozumieć głos lasu.
Matka zaś uczyła dziewcząt gospodarności, sekretów ziół i kobiecego głosu z wnętrza duszy.
Ani się rodzice obejrzeli, a z dziewczynek wyrosły piękne młode kobiety, gotowe wkroczyć w świat dorosłych.
Ojciec obserwował uważnie Lelę i Melę, ale nie umiał powiedzieć, której pisana droga władzy, a której mądrości. Jednak w czas wiosennego przesilenia Duchy powiedziały, że nadszedł czas by starsza z sióstr wyruszyła samotnie do puszczy poszukać swego przeznaczenia. Siostry, do tej pory nierozłączne długo się żegnały, jakby wiedziały, że ich drogi na zawsze się rozchodzą. Także rodzice pożegnali córkę i pobłogosławili. O świcie Mela ruszyła w głąb lasu.
Nie było jeszcze południa, gdy zatrzymała się nad strumieniem by odpocząć. Ujrzał ją tam przystojny i silny młodzieniec. Uroda Meli oczarowała go i zapragnął zatrzymać ją dla siebie. Mela zaś gdy spojrzała w oczy rosłego młodzieńca, zapomniała po co poszła w głąb lasu. Rozlał się w niej żar i zapragnęła by właśnie on go gasił i rozpalał. Porzuciła, wiec dalszą drogę i poszła za poznanym w lesie wojownikiem, który na tarczy miał wyrzeźbionego niedźwiedzia.
W czasie gdy Mela przeżywała swoje gody jako młoda żona, Lela szykowała się do swojej podróży. I z pierwszym dniem lata ona także weszła do puszczy.
Szła długo, uważnie patrząc pod stopy i słuchając głosu lasu. Nie poddawała się zmęczeniu i starała się panować nad lękiem, choć nigdy wcześniej nie szła przez puszczę sama. Zwykle towarzyszył jej ojciec , a zawsze siostra.
Dodawała sobie jednak otuchy radując się śpiewem ptaków i letnimi promieniami słońca, które przebijały się przez korony drzew.
Było już późne popołudnie, gdy dotarła na małą polankę. Biegły od niej aż cztery ścieżki, każda w inną stronę świata.
Lela zastanawiała się właśnie, którą z nich powinna iść, gdy ujrzała między drzewami wielkiego Jelenia. W promieniach słońca jego sierść zdawała się mienić na złoto.
Dziewczyna nie zastanawiała się dłużej i pobiegła za zwierzęciem.
Biegła długo, nie zważając na smagające ją gałązki drzew, szarpiące za sukienkę krzewy.
O zachodzie słońca dobiegła do miejsca, gdzie spadająca woda rodziła cztery źródła.
Jeleń zniknął gdzieś w kniejach za to przy źródłach spotkała młodzieńca, o oczach pełnych ciepła i mądrości. Wyglądał niemal zupełnie tak, jak chłopcy z jej osady, ale poczuła od niego bijące moce magii.
- Czekałem na ciebie od dawna. – Powiedział przywołując ją gestem.
Podeszła do niego wiedziona wewnętrznym instynktem.
- Czy jesteś gotowa spojrzeć w rodzącą wodę?
- Chyba tak… Tak. – Odparła nieco przestraszona.
Młodzieniec o oczach zielonych jak liście jesionu, zaprowadził ją na skały u stóp wodospadu.
- Patrz, Lela, patrz i poznaj prawdę.
Lela spojrzała na skłębioną wodę, drobne krople wody chwytały w siebie promienie zachodzącego słońca, tworząc kolorowe smugi światła. Zastygła bez ruchu, klęcząc i pochylając się niebezpiecznie nad krawędzią skał patrzyła w wodę.
Z początku nie widziała nic poza kłębiącymi się falami spadającej wody, po chwili jednak zaczęła w tym rozpoznawać pewne kształty.
Stopniowo nabierały one ostrości i Lela mogła już rozpoznać drzewo. Było ono znajome, a jednak inne. Wiele bowiem widziała już jesionów w lasach i przy domach w osadzie, ale żadne nie było tak wielkie jak to, które teraz widziała. Zdawało się być jednym i wieloma światami jednocześnie. W jego koronach ujrzała budowle potężne, jak świątynie lub zamki, jednak nikt takich jeszcze w świecie nie widział i nie budował. Na tarasach i dziedzicach tych zamków przechadzali się sami bogowie, oraz najpotężniejsze z Duchów, o skrzydłach jaśniejszych od słońca. Nad koroną szybowały olbrzymie orły, czasem przysiadając na najwyższych gałęziach by odpocząć. A gdy lepiej się przyjrzała na spodzie jesionowych liści zdawało się, że skrzą się Gwiazdy i Księżyce. Z zakamarków kory na pniu spadały życiodajne wodospady, wyrastały bujne puszcze i rodziły się tam miasta i osady pełne ludzi.
Przy korzeniach nad jeziorem, ujrzała Lela trzy prządki przy kołowrotkach. Usłyszała ich szept przeznaczony dla jej uszu:
- Wybrałaś swe Przeznaczenie, teraz Stań się by dopełnić Obowiązku.
Lela zadrżała i spojrzała w dół. Teraz ujrzała korzenie jesionu. Sięgały, jak jej się zdawało aż do samych trzewi wszechświata. Wiły się między nimi olbrzymie węże i smoki, a duchy przodków odpoczywały po pracowitym życiu.
Niżej jeszcze ujrzała ogniste krainy gdzie niesprawiedliwych spotykała kara.
Lela długo jeszcze podziwiała najpiękniejsze z drzew, jakie widziała. Zdumiewały ją zamki Duchów związanych z ziemią i korzeniami drzewa, oraz te przynależne bogom i duchom nieba. Szybkość wiewiórek biegających po pniu zadziwiała ją.
- Zobaczyłaś świat, a teraz zacznij Stawać się. – Usłyszała głos swego zielonookiego przewodnika. Wtedy stanęła przed pniem jesionu, a ten otworzył się i ukazał jej ognistą ścieżkę. Lela zawahała się, ale zaraz zebrała w sobie moc przodków i przeszła przez ogień. Następna ścieżka prowadziła po lodzie, ale mimo iż dziewczyna była bosa, nie odczuła chłodu. Potem przeszła przez światło, które ją radowało, a potem przez mrok, który był czarniejszy niż zimowe noce. Na koniec stanęła przed zwierciadłem w jesionowej ramie i spojrzała na siebie. Ujrzała w nim siebie wypełnioną ogniem i lodem, światłem i mrokiem. I przyjęła to wszystko w siebie z pokorą i mocą ziemi, z której wyrosła. A wtedy lustro rozprysło się na miliony odłamków szkła. Wtedy ujrzała złotego Jelenia i pobiegła za nim aż do dwóch źródeł.
- Możesz napić się tylko z jednego powiedział przewodnik.
Lela przyjrzała się obu źródłom. Jedno szumiało życiem wiecznym, drugie mądrością.
- Życie wieczne zatrzymuje w miejscu. Wiedza pozwala iść naprzód. – Powiedziała i zaczerpnęła wody ze Źródła Wiedzy do jesionowego kubka. Pila powoli. A gdy skończyła odwróciła się do młodzieńca o zielonych oczach.
- Jesteś Pierwotnym Jesionem. Posłannikiem Bogów między ludzi. – Powiedziała z uśmiechem. Z jej twarzy bił spokój przynależny istotom pozbawionym wieku.
- Tak Lelu, jestem nim, najpierwszym z jesionowych duchów. Moim domem jest jesion świat, który widziałaś w wodzie, a Bogowie posyłają mnie i tych, którzy z nasienia mego wyrośli by Wam ludziom ich wolę objawiać.
- Teraz to wiem. – Dziewczyna ukłoniła się z szacunkiem przed Duchem pierwszego jesionu.
- Dam ci część mojej mocy, dzięki czemu będziesz wiedziała jak uśmierzać ból w kościach, jak goić rany zadane przez jad węża, jak duchy zmarłych z dala od żywych utrzymać i jak kłótliwych godzić. Dam ci też nasiona, którymi obdarujesz swoich synów i córki.
Lela spędziła w tym tajemnym miejscu jeszcze wiele dni i nocy. Uczyła się od Pierwszego Jesionu oraz od innych Duchów. Poznała też czym jest miłość, czym ból, życie i śmierć, gniew i żal, radość i rozkosz. Nauczyła się też, jak je ze sobą splatać w słowa zapisane tajemnymi znakami.
Dopiero gdy Duch Jesionu uznał, że jest gotowa, wróciła do domu ojca.
Stało się też tak, że to co zobaczyły Duchy przy kołysce sióstr zaczynało się dopełniać.
Mąż Meli, okazał się być synem księcia, który po nim przejął władzę, a z czasem skupił wokół siebie wszystkie plemiona, mówiące tym samym co on językiem. Pod koniec życia założył na skronie swoje i żony koronę.
Mela dała mu kilku zdrowych i dorodnych synów. Najstarszy po ojcu przejął władzę i królestwo, pozostali rozjechali się po świecie i dali początek największym królewskim rodom na świecie. Jednak za sprawą matki, która zaprosiła na swój dwór kapłanów obcych bogów, odrzucili starą wiarę i złożyli śluby wierności nowym bogom. Przestali szanować ziemię i jej dzieci, zapominając o swoich korzeniach.
Melę zapamiętano jako Czarną Królową, gdyż po przyjęciu nowej wiary przywdziała także czerń, na znak pokory względem nowych bóstw.
Duchy nie myliły się też względem drugiej z sióstr. Lela po powrocie z lasu stała się potężniejszą szamanką niż jej ojciec, ludzie nazywali ją Wielką Wiedzącą. Jej synowie i córki odziedziczyły po niej mądrość, a Duch Jesionu patronował wszystkim z jej rodu, chronił i uczył jak żyć w zgodzie ze sobą i ziemią, z której korzeni wyrośli.
Gdy zaś obcych bogów narzucili im synowie Czarnej Królowej, przechowywali wiedzą w tajemnicy, nigdy nie zapominając o prawdzie ukrytej w jesionowym świecie.
I w czasach gdy ludzie zagubili wiarę i wiedzę, to właśnie oni przywrócili pierwotny ład i harmonię Jesionu, Drzewa Światów.
Komentarze
Prześlij komentarz