W czasach gdy Ludzie i Duchy zgodnie współistnieli na ziemiach rozleglej i surowej tajgi, w plemieniu Szarego Wilka szamańską posługę pełnił Viettelijar. Od lat z niepokojem obserwował on powolny upadek swego plemienia, które mimo iż wydawało zdrowych i silnych potomków, nie miało takiego poparcia Duchów, jak niegdyś. Młodzi myśliwi mimo celnego oka odnosili więcej porażek niż sukcesów i nie raz bywało, że ludziom głód w oczy zaglądał. Od kilku pokoleń Duchy nie powoływały też na swoich posłańców nikogo z ludu Szarego Wilka, toteż szamanów wskazywali ludzie. Nie byli jednak oni w stanie sprostać w pełni swoim zadaniom, nie umieli leczyć chorób, jak ich przodkowie, a ich wzrok i słuch był stępiony. Viettelijar wiedział, że bez silnego szamana, który wprost od Duchów pochodzić będzie, plemię Szarego Wilka nie przetrwa. Wznosił więc modły do bogów i duchów, ale pozostawały one bez odpowiedzi.
Zdarzyło się jednak i tak, że modły te podsłuchał mały lis o imieniu Ovela. Lubił on starego szamana, za to, że ten uwolnił go z sideł, gdy Ovela był jeszcze małym szczenięciem. Postanowił mu pomóc i gdy Księżyc zbliżał się do pełni poradził mu co zrobić.
- Idź nocą do lasu i wybierz silne ale młode drzewo. Poznasz go po ciekawości świata, jakie srebrem się mienić w księżycu będzie i gałęziach rozłożystych na wszystkie strony. Złóż mu ofiarę z kropli krwi swojej i pieśnią o dobrach twego świata opowiedz. Na koniec zaproś go i daj mu matkę.
Vittelijar ucieszył się z tej rady i nocą do lasu wyruszył. Księżyc już był wysoko na niebie, gdy ujrzał przed sobą cedr wielki, choć młody. Srebrzył się w świetle Księżyca a gałęzie jego szeroko się rozkładały.
Szaman naznaczył cedrową korę kropla swej krwi i zaintonował pieśń dla Ducha tego drzewa.
Setri, bo tak miał na imię cedrowy duch zaciekawił się tym, co pieśń ze sobą przyniosła. A były w niej historie wspaniałe o rzeczach niezwykłych, które nie w pełni rozumiał. O silnych emocjach, uczuciach, które drzewom tylko z nazwy są znane. Przede wszystkim zaś zaciekawił go ruch, który pozwalał poznać świat we wszystkich kierunkach, nie tylko w stronę Słońca i Gwiazd.
- Dziwne i ciekawe rzeczy opowiadasz mi człowieku.
- I prawdziwe, Duchu Cedrowy. Możesz je poznać, jeśli zgodzisz się pójść ze mną. Dam ci matkę, która pomoże przejść do naszego świata. Będziesz mógł go poznawać i doświadczać w pełni, nie zatracając własnej istoty. – Kusił Vittelijar i tylko błysk w oku świadczył, że ten pakt ma też swe ciemne strony. Drzewa jednak nie umieją tego dostrzec, a i kropla krwi szamana wsiąkała w cedrową korę mamiąc jasność widzenia Setriego.
- Dobrze, zabierz mnie do swego świata i pokaż mi go. – Powiedział.
Vittelijar obiecał mu to i następnej nocy rozpoczął rytuał. Wcześniej opowiedział o wszystkim wodzowi plemienia, a ten rad z tego, wybrał na matkę dla Setriego jedna ze swych córek.
O wchodzie Księżyca, zawsze ciekawy świata Setri poczuł wypełniającą go od korzeni po koronę magię przynależną ludziom. I magia ta zaczęła ciągnąć Cedrowego Ducha w inny świat. Setri miał wrażenie, że coraz szybciej spada w jakiś tunel, nad nim odpływał Księżyc i Gwiazdy w szaleńczym tańcu, a on sam zatraca się w otchłani. I po raz pierwszy w swym cedrowym życiu poczuł czym jest strach i umiał go już nazwać. Zrozumiał też czym jest ciasnota i ciemność, które zdawały mu się trwać bez końca, zabierając wspomnienia i świadomość prawdziwej istoty jego duszy. Aż do czasu gdy stały się one tylko odległą tęsknotą i snem. Wtedy nadeszło doświadczenie bólu, ale nie umiał go już nazwać słowami. Wiedział tylko, że wydobywa się z niego płaczem i krzykiem, a koi go dotyk i ciepło kobiety którą nazywał matką.
I tak Setri urodził się w świecie ludzi. Stary Vittelijar wskazał go plemieniu Szarego Wilka jako przyszłego szamana, który po nim przejmie tę funkcję.
Cedrowy Chłopiec, jak czasem nazywała go matka, rósł szybko i zdrowo. Jednak różnił się od innych dzieci. Umiał słyszeć głosy Duchów, rozumiał mowę zwierząt, kamieni i potoków, widział świat ludzi i świat za zasłoną materii. Uśmierzał bóle w trzewiach samym dotykiem, pod jego dłońmi goiły się rany. Duchy chorób schodziły mu z drogi, toteż zanim jeszcze zrobił swój pierwszy szamański bęben, ludzie z plemienia szukali u niego rady i uzdrowienia.
Uczył się pilnie od starego szamana, więc nim osiągnął wiek męski, znał już historię powstania świata, oraz dzieje plemienia, znał wszystkie rytuały, oraz umiał przywołać w potrzebie ludzka magię.
I gdyby nie dziwna tęsknota, która zawsze obecna była w jego sercu i spojrzeniu, byłby szczęśliwy. Ale te ulotne chwile szczęścia odczuwał tylko, gdy samotnie zagłębiał się w cedrowe lasy tajgi. Jedno zwłaszcza drzewo przyciągał go do siebie. Bo w nim jednym nie widział i nie słyszał ducha. Mimo, że rosło, chociaż wolniej niż inne, zdawało mu się być puste i martwe. Jednak Duchy innych cedrów nabierały żywicy w usta, gdy je o to pytał i tylko smutno patrzyły gdy odchodził do ludzi.
Tuż po tym, jak osiągnął wiek męski i wykonał swój bęben zmogła go gorączka.
Setri przez siedem dni i siedem nocy leżał, jak bez życia. I tylko stary Viettelijar domyślał się gdzie była i czego doświadczała cedrowa dusza młodzieńca. Ta zaś zawędrowała w dalekie światy, aż do samego Drzewa Światów. Tam Setri spotkał się z Duchem Pierwszego Cedru i poznał kim jest w swej istocie.
Najpierw zatrząsł nim gniew straszny, tym silniejszy, że przez ludzkie doświadczenie poznany. Potem smutek zawładnął jego sercem, bo zrozumiał czym była tęsknota zawsze przy nim obecna. W końcu zapłakał z tego bólu i rozdarcia.
- Co ja zrobiłem, mój ojcze? – Wyrzucał sobie, leżąc u stóp Pierwszego cedru.
- Byłeś zawsze ciekawski, jak małe rysie, które się na nasze pnie wspinają, chciałeś świat poznawać dalej niż sięgają twe korzenie i gałęzie. Nie płacz zatem synu, poznaj świat ludzi, którym zawsze chętnie pomagaliśmy. Dzięki tobie, twojej wiedzy i my staniemy się silniejsi i mądrzejsi.
- Ojcze, ale tęsknota mnie wypala, jakże mam żyć między nimi, gdy dusza moja cedrową jest częścią?
- Ludzki żywot przy naszym jest jak siedem oddechów, krotki i ulotny. Daj im zatem siłę i wykorzystaj czas ludzkiego życia na poznanie nowego.
- A czy tęsknota wówczas zgaśnie?
- A czy nie było jej w twoim cedrowym życiu? – zapytał Pierwszy Cedr z uśmiechem.
Setri musiał przyznać przed sobą, że była, choć nie umiał jej wówczas nazwać, ale na chwilę gasła gdy zaspokajał ciekawość.
W drodze powrotnej Setri przeszedł jeszcze przez ogień, który tym był straszliwszy dla niego, że dotykał serca drzewa, ale zdołał go ugasić życiodajną wodą. Tak oczyszczony zbudził się po siedmiu dniach i nocach w jurcie matki, jako pierwszy od pokoleń Wielki Szaman.
Przez następne lata niósł swą posługę dla plemienia Szarego Wilka. Pojął tez za żonę najpiękniejszą z dziewcząt, Aurinko, nazywaną Słońcem swego ludu. Wraz z nią zapoczątkował ród silnych szamanów, których same cedrowe duchy wskazywały na swych posłańców. Nauczył też ludzi ze swego plemienia jak wykorzystać moc i siłę cedrowych drzew, tak, że właśnie one stały się żywicielami i uzdrowicielami ludzkich braci Setriego. Za ich sprawą dawne i osłabione plemię Szarego Wilka przekształciło się w silne i wielkie, które nie znało głodu i nie bało się chorób.
A sam Setri nigdy nie zgasił w pełni swej tęsknoty, lecz rozumiał, że każde doświadczenie uczy i rozwija, toteż był wdzięczny bogom, że otrzymał dar poznania ludzkich doświadczeń. Bo to one uczyniły go silnym szamanem i jednym z najmądrzejszych cedrowych drzew.
Gdy zaś ludzki żywot Setriego zbliżał się do końca, pożegnał on swoją żonę, dzieci i wnuki, a potem odszedł do lasu by zasnąć w korzeniach swojego cedrowego drzewa. Tam też pochowano jego prochy, ale dzieci i wnuki Wielkiego Szamana, obdarzone darem widzenia i słyszenia, nie raz jeszcze z jego rad korzystali i często odwiedzali go w lesie.
Agnieszka Cupak
...............
Autor grafiki: Alexey Ulturgashev Abakan
Piękne..........
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuń